Bandyci Łukaszenki zniszczyli pomnik katyński

Położony wczoraj na Kuropatach pod Mińskiem kamień węgielny pod pomnik pomordowanych przez sowietów polskich oficerów z Białoruskiej Listy Katyńskiej nie przetrwał nawet doby. W nocy zniknął kamień, umieszczona na nim tablica, kwiaty i znicze.

O zniszczeniu miejsca pamięci poinformował historyk białoruski Igor Kuzniecow, który wczoraj wraz z 50 innymi uczestnikami, brał udział w jego uroczystym położeniu i poświęceniu. „Właśnie wróciłem z Kuropat. Zniknął kamień, kwiaty, znicze i tablica, na której było napisane, że w tym miejscu powstanie pomnik polskich oficerów rozstrzelanych między kwietniem 1940 roku a czerwcem 1941 roku. Pozostał tylko betonowy postument” – poinformował Kuzniecow.

Wśród Białorusinów zaangażowanych w upamiętnienie polskich ofiar nikt nie ma wątpliwości co do tego kto stoi za tym aktem wandalizmu. Reżim Łukaszenki – wbrew niepodważalnym dowodom – nieustannie neguje sam fakt istnienia Białoruskiej Listy Katyńskiej, a białoruska propaganda nadal twierdzi, że zbrodni w Kuropatach nie dokonywali sowieci tylko Niemcy. Nie jest to zresztą pierwszy akt dewastacji w tym miejscu. Dokonują ich zawsze „nieznani sprawcy” za cichym przyzwoleniem lub wręcz z polecenia miejscowej milicji. Połamane krzyże, profanujące napisy, nabazgrane swastyki – to w tym miejscu nic nowego. Niedawno w artykule „Kuropaty: restauracja na kościach” informowaliśmy, że tuż obok zbiorowych mogił w Kuropatach władze wznoszą właśnie wielki kompleks rozrywkowy.

Na Kuropatach pod ziemią spoczywają w masowych grobach ofiary egzekucji dokonywanych przez NKWD – zarówno Polacy jak Białorusini. Według danych białoruskich – kilkadziesiąt do stu tysięcy, według niezależnych historyków, w tym Zenona Paźniaka – od 100 tys. do 250 tys. Profesor Zdzisław Winnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego podaje liczbę 250 tys. Zdaniem historyków, może tu spoczywać także 3872 Polaków z Białoruskiej Listy Katyńskiej.

Kresy24.pl