Czy Bronisław Komorowski potępi Armię Krajową?

06.2011

Nieoceniony Sowiniec wspominał wczoraj na swoim blogu o przeinaczaniu historii ZHP przez sejmową większość. Niejedyny to taki przypadek w ostatnich dniach. Oto do Kresowian z dobrze poinformowanego źródła dotarła informacja, że nie będzie sejmowej uchwały ustanawiającej 11 lipca Dniem Męczeństwa Kresowian. 11 lipca 1943 to dzień kulminacji tzw. rzezi wołyńskiej, kiedy oddziały OUN-UPA zniszczyły co najmniej 99 polskich wsi i zabiły kilka tysięcy Polaków, a łącznie w latach 1939-1947 ponad 130 tys. Polaków, kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców, a także wielu Ormian, Czechów, Romów, Rosjan i ludzi innych narodowości.

O ustanowienie Dnia Męczeństwa Kresowian starali się posłowie PSL. Projekt uchwały miał numer druku sejmowego 3943 i miał być uchwalony 27 maja br. Jednocześnie do Kresowian dochodziły niepokojące sygnały o różnych naciskach w sprawie nieuchwalenia tego aktu. Interweniować miał ponoć sam ambasador Ukrainy. Później przeniesiono termin procedowania nad uchwałą na czerwiec, ponieważ zbiegał się on z wizytą prezydenta Ukrainy w Polsce. Rzekomo obawiano się, że uchwalenie uchwały w dniu przyjazdu Wiktora Janukowycza będzie odebrane jako afront.

Jednak była to tylko przygrywka do głównego aktu, którym okazało się „ukręcenie łba” uchwale. Oto wczoraj rozeszła się wśród Kresowian hiobowa wieść:

Uchwała o ustanowieniu 11 Lipca Dnia Pamięci Męczeństwa Kresowian ostatecznie i nieodwołalnie spadła z porządku obrad Sejmu. Stało się to na wniosek Prezydenta Komorowskiego (Kancelarii Prezydenta RP). Prezydent Komorowski poinformował, że taka Uchwała jest zbędna, ponieważ on w porozumieniu z prezydentem Janukowyczem doprowadzi do opracowania tekstu wspólnej Uchwały parlamentów polskiego i ukraińskiego. Ta wspólna Uchwała ponoć odda cześć wszystkim pomordowanym i będzie miała tą zaletę, że będzie wspólna. Projekt tekstu tej Uchwały - nie jest znany.

Gdyby ta informacja okazała się prawdą, byłby to kolejny przykład rejterady polskich oficjalnych czynników wobec ukraińskich roszczeń. Brakuje już sił, by po raz kolejny podawać przykłady, ale niech będzie choćby ten: przez lata Polakom we Lwowie władze ukraińskie nie przyznawały Domu Polskiego; tłumaczono to tym, że w Przemyślu nie przyznano podobnej placówki Ukraińcom. Niedawno Ukraińcy swój Dom Ukraiński w Przemyślu od państwa polskiego dostali. Polacy we Lwowie oczywiście dostali figę z makiem. Proponuje się im jakąś działkę budowlaną na peryferiach miasta… Dom mają wybudować ze swoich głodowych ukraińskich emerytur. Już kiedyś pisałem, że Polska traktuje Ukrainę jak rodzic rozkapryszonego bachora – ustępuje mu, dogadza, dopieszcza. Bachor widząc, że jego zachowanie jest skuteczne, kaprysi i żąda jeszcze więcej, co znajduje pełne zrozumienie u nadopiekuńczego patrona…

Niestety dojście do władzy Janukowycza, który zastąpił nacjonalistę Juszczenkę, niewiele zmieniło w kwestii ukraińskiej polityki historycznej. Inaczej tylko rozłożono akcenty, mniej gloryfikuje się OUN-UPA, milej patrzy się za to na sowiecką spuściznę. W kwestii historii polskich Kresów linia jest niezmienna, wspólna dla historiografii nacjonalistycznej i sowieckiej, zawierająca się w stwierdzeniu: Polacy byli na Ukrainie okupantami, obszarnikami, kolonistami, ciemiężycielami i każdy, kto ich bił, czy to banderowcy, czy to Sowieci, zasługuje na miłe potraktowanie. Prób refleksji nad masową zbrodnią, jaką była tzw. rzeź wołyńska jest nader mało, przykładem z ostatnich dni niech będzie artykuł niejakiego Pawło Zubjuka w „Historycznej Prawdzie” pod znaczącym tytułem „Czy mamy prawo zabijać Polaków?”
Autorowi bynajmniej nie chodziło o polskich żołnierzy ani nawet kolonistów tylko Polaków, którzy mieszkali na Kresach od wieków. Już sam fakt, że możliwe jest zastanawianie się nad tak oczywistą kwestią, świadczy źle o stanie świadomości Ukraińców. Zresztą ukraińscy nacjonaliści już odpowiedzieli sobie na to pytanie – jeden z liderów nacjonalistycznej partii Swoboda, dominującej na zachodzie Ukrainy - Jurij Michalczyszyn twierdzi, że jest gotów zabijać dla „idei ukraińskiej nacji”.

Tak więc, jako się rzekło, niewiele zmieniło się w polityce historycznej Ukrainy, zatem zapowiedź wspólnego redagowania uchwały przez prezydentów Komorowskiego i Janukowycza napawa niepokojem. Tym bardziej, że niedawno (1.06.2011) ukazał się tekst historyka Dmytro Wiedeniejewa, wiceszefa ukraińskiego IPN, nominata Janukowycza, który w ciemno można potraktować jako ukraińską propozycję tez nowej uchwały. Sam tytuł mówi wszystko: „Gotowi do wojny bakteriologicznej. Polscy nacjonaliści na Ukrainie.”
Tak tak, to o Armii Krajowej. Autor artykułu stosuje w nim przeróżne manipulacje rodem z propagandy nacjonalistycznej i sowieckiej w celu ukazania polskiego podziemia w jak najgorszym świetle. Oto kilka absurdalnych tez artykułu, z którymi być może niedługo będzie musiała zmierzyć się „strona polska”:

  • AK brała broń od Niemców,
  • AK osiągnęła „wielkie sukcesy w czystkach etnicznych Ukraińców”,
  • gdyby Armia Czerwona i NKWD nie powstrzymały „polskich nacjonalistów”, ci zabiliby znacznie więcej Ukraińców,
  • „polskie podziemie przygotowywało się do prowadzenia dywersji za pomocą broni bakteriologicznej” (jak się należy domyślać – przeciw Ukraińcom!!!)
  • rzeź wołyńska była „bardzo ciemną stroną” Armii Krajowej [sic!]. Została ona „zdecydowanie potępiona w naszych czasach przez kierownictwa i postępowe społeczności obu państw”.

Artykuł jako całość jest jedną wielką manipulacją. Nie chce się wierzyć, że napisał go doktor nauk historycznych i poważny urzędnik. Oczywiście p. Wiedeniejew nawet nie zająknął się nad decydującą, zbrodniczą rolą OUN-UPA w tym „konflikcie”.

Bronisław Komorowski, zapewne dla „dobra” polsko-ukraińskich stosunków, winą za „rzeź wołyńską” obciążył kiedyś Sowietów. Dziś od ukraińskich „przyjaciół” dowiaduje się, że odpowiedzialna jest jednak AK. Znając gotowość polskich polityków do robienia ustępstw wobec Ukrainy, z którą wszak należy mieć dobre stosunki „za każdą cenę”, nie założę się, że Prezydent nie zrewiduje swoich poglądów na jeszcze bardziej „postępowe” i nie obciąży winą Polskie Państwo Podziemne.

Czy zatem doczekamy się oświadczenia o następującej treści?

Prezydenci Polski i Ukrainy wspólnie potępiają wielkopaństwowe siły polskiego podziemia nacjonalistycznego zwane Armią Krajową, które osiągnęły wielkie sukcesy w czystkach etnicznych Ukraińców podczas niesławnej rzezi wołyńskiej. Oddajemy hołd bohaterskim bojownikom OUN i UPA, którzy w niezłomnej walce bronili odwiecznie ukraińskiej ziemi przed zakusami warszawsko-londyńskich obszarników i kolonistów. Oddajemy hołd bohaterskiej Armii Czerwonej i NKWD, które uratowały lud pracujący miast i wsi Ukrainy przed zbrodniczymi zamiarami polskich panów, włącznie z użyciem przez nich broni biologicznej, chemicznej i jądrowej. Ubolewamy, że słuszny gniew ludu ukraińskiego mógł dosięgnąć także osoby cywilne, lecz gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Nie pozwolimy, by wołyńskie trupy stały się kłodami rzucanymi pod nogi bratnim narodom kroczącym po drodze ku postępowej przyszłości! Na pohybel zaplutym karłom reakcji z Armii Krajowej! Niech żyją pielmieny i EURO 2012!