529
323
323
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, będący organizacją pozarządową i działający w ramach Stowarzyszenia Trzyrzecze jest odpowiedzialny za blokowanie facebook’owych profili, permanentne zohydzanie, deprecjację i obrzucanie inwektywami patriotów, katolików i narodowców.

Ośrodek działający przy stowarzyszeniu działającego w Warszawie, obrazoburczego i promującego nihilizm, atakującego polskość i patriotyzm Polaków, teatru Trzyrzecze, czuje się bezkarnie. „Faszyści”, „naziści”, „rasiści”, „ksenofobowie” i „antysemici” to jedne z wielu obraźliwych określeń adresowanych w stronę miłujących Boga i Ojczyznę.

Proces Rafała Gawła
Proces Rafała Gawła

Poza rzucanymi inwektywami, Ośrodek – kierowany przez skazanego na 4 lata więzienia za oszustwa i wyłudzenia dyrektora teatru Rafała Gawła – jest współodpowiedzialny za masowe kasowanie narodowo-katolickich profili oraz regularne donosy do prokuratury, na tych którym leży na sercu Wielka Polska.

Czy podobnie jak OMZRiK czyni to z patriotami, prawa strona spo­łe­czeń­stwa również może pozwolić sobie na bezkarne obrażanie środowisk lewicowo-liberalnych nazywając ich pederastami, zboczeńcami, de­wian­ta­mi, pedałami, żydowskimi pachołkami czy śmieciami? Czy szacunek i wol­ność słowa jest zarezerwowana tylko dla tych, którzy uczestniczą w prze­my­ś­la­nym planie niszczenia Polski?

W grudniu 2014 r. białostocka prokuratura postawiła Rafałowi Gawłowi osiem zarzutów, w tym sześć dotyczących oszustw finansowych. Oskarżony jest inicjatorem projektu „Ośrodek Monitorowania Zachowań Ra­si­sto­w­skich i Ksenofobicznych”, zajmującego się składaniem donosów na ludzi podejrzanych o „rasizm”. Postawione wówczas zarzuty dotyczyły dzia­łal­no­ści Gawła w firmie Graffiti, związanej z przedsięwzięciami wykonywanymi przez Teatr TrzyRzecze.

Jak pisał białostocki „Kurier Poranny”, pokrzywdzeni zostali prywatni prze­d­się­bior­cy z różnych części kraju (nie otrzymali zapłaty za zamówiony towar) oraz bank, w którym podejrzany miał wyłudzić kredyt na 240 tys. zł. Dokonał wspólnie z żoną (również podejrzaną) pod szyldem firmy, której szefem na papierze, tzw. słupem, była Dorota K. (27-latka usłyszała zarzut po­mo­c­ni­c­twa). Śledztwo w tej sprawie wszczęto w maju 2014 r. na skutek po­wia­do­mie­nia prokuratury przez jednego z pokrzywdzonych.

Pozostałe dwa zarzuty odnoszą się do uniemożliwienia egzekucji wie­rzy­tel­no­ści. Śledczy twierdzą, że Gaweł i jego żona założyli nową firmę, na którą przenieśli tytułem aportu składniki majątku zadłużonego przedsiębiorstwa. Ponadto, jak ustaliła prokuratura, podejrzany miał zaległości mandatowe (24,7 tys. zł) w urzędzie skarbowym i miejskim w Suwałkach oraz pod­las­kim Urzędzie Wojewódzkim, których uniknął poprzez „pozorne obciążenie swojego wynagrodzenia wysokimi alimentami” (ponad 6 tys. zł).

Kolejne zarzuty Gaweł usłyszał w maju 2015 r. Podobnie jak poprzednio, chodzi o oszustwa i wyłudzenia. Zdaniem śledczych wyłudził od Fundacji im. Stefana Batorego w Warszawie 108 tys. zł, a kolejne 133 tys. usiłował wyłudzić.

Gaweł twierdzi, że działania prokuratury mają charakter zemsty za sprawę sprzed kilkunastu miesięcy. Prezes Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych złożył zawiadomienie o swastykach na­ma­lo­wa­nych na murach w Białymstoku. Prokurator nie stwierdził po­peł­nie­nia przestępstwa, argumentując to tym, że swastyka w wielu krajach Azji uznawana jest za symbol szczęścia.

Oficjalnie to właśnie z tych powodów szef „Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych” wyjechał z Białegostoku do Warszawy. Jak powiedział na antenie Polskiego Radia Białystok, „w Białymstoku trudno się rozwijać, a Warszawa daje nam nowe mo­ż­li­wo­ści, zabiegała o nas i pozwala funkcjonować w bardzo komfortowych warunkach”.

Oprócz działalności polegającej na składaniu donosów na „nie­to­le­ran­cyj­nych” internautów, Gaweł inicjował wiele innych kontrowersyjnych akcji. To on w ramach swojego teatru wystawił pseudosztukę „Golgota Picnic”. Pod siedzibą placówki Młodzież Wszechpolska zorganizowała pikietę pro­te­s­ta­cyj­ną, na którą przyszło ok. 1000 białostoczan.

„Wisienka na torcie” – tylko tak można nazwać uzasadnienie jakie wygłosił Sędzia Sławomir Cilulko do wyroku na Rafała Gawła, Ewelinę G. i ich wspólniczkę Dorotę K. Czas uzasadnienia to godzina i trzydzieści pięć minut, pokazuje jaki ogrom przestępstw miał na sumieniu bohater z Teatru Trzyrzecze. Przy okazji teatru warto wspomnieć o Konradzie Dulkowskim który, co wskazane zostało w śledztwie zawiadamiał policję o kradzieży zajętych przez komornika nieruchomości. Kradzież uniemożliwiła zli­cy­to­wa­nie środków trwałych należących do kosmicznie zadłużonego teatru. Ko­mor­nik był zdziwiony gdyż zgłoszono kradzież dwóch laptopów, ale w chwili próby zlicytowania pozostałego majątku okazało się że nie ma już czterech urządzeń. Czy Konrad Dulkowski wiedział o przestępczej działalności Gawła nie wiadomo, ale jedno jest pewne, o zadłużeniu teatru na 80 tysięcy złotych musiał wiedzieć, dlaczego więc nie przeszkodził Gawłowi w defraudacji majątku teatru? Czy prokuratura to zbada?

Mowa uzasadniająca wyrok daje pełny obraz „działalności” lewackiego idola Rafała Gawła, którym do niedawna zachwycali się dziennikarze ga­ze­ty wyborczej. Ich lizusowskie artykuły można podciągnąć pod współudział w przestępstwie, bo pisząc pozytywie o złodzieju i oszuście na łamach ogólnokrajowego dziennika, wprowadzali w błąd społeczeństwo i ułatwiali dalsze przestępcze działania Rafała Gawła. Nawet „Newsweek” publikował przychylne wywiady z Gawłem.

Kolejne zarzuty usłyszał w Białymstoku dyrektor Teatru TrzyRzecze, Rafał Gaweł (zgadza się na podawanie nazwiska). Podobnie jak po­przed­nio – chodzi o oszustwa i wyłudzenia. Zdaniem śledczych wyłudził od Fundacji im. Stefana Batorego w Warszawie 108 tys. zł, a kolejne 133 tys. usiłował wyłudzić.

W grudniu 2014 r. białostocka prokuratura postawiła Rafałowi Gawłowi osiem zarzutów, w tym sześć dotyczących oszustw finansowych. Oskarżony jest inicjatorem projektu.

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych”, zajmującego się składaniem donosów na ludzi podejrzanych o „rasizm”.

Postawione wówczas zarzuty dotyczyły działalności Gawła w firmie Graffiti, związanej z przedsięwzięciami wykonywanymi przez Teatr TrzyRzecze.

Jak pisał białostocki „Kurier Poranny”, pokrzywdzeni zostali prywatni przedsiębiorcy z różnych części kraju (nie otrzymali zapłaty za zamówiony towar) oraz bank, w którym podejrzany miał wyłudzić kredyt na 240 tys. zł. Dokonał wspólnie z żoną (również podejrzaną) pod szyldem firmy, której szefem na papierze, tzw. słupem, była Dorota K. (27-latka usłyszała zarzut pomocnictwa). Śledztwo w tej sprawie wszczęto w maju 2014 r. na skutek powiadomienia prokuratury przez jednego z pokrzywdzonych.