Oprawcy z NKWD, którzy mordowali polskich jeńców w lesie katyńskim, zrobili później zawrotne kariery w aparacie bezpieczeństwa ZSRR - pisze tygodnik "Angora".
"Angora" podaje przykład Wasilija Michajłowicza Zarubina. W obozie w Kozielsku odpowiadał on za wytypowanie tych Polaków, których można było nawrócić na komunizm. To głównie Zarubin sporządzał listę jeńców, którzy powinni być rozstrzelani, gdyż mogli w przyszłości stanowić zagrożenie dla ZSRR. Latem 1940 roku został awansowany na stopień generała, a później wyjechał do USA, gdzie przez następne lata kierował rezydenturą sowieckiego wywiadu.
W 1943 roku, gdy odkryte zostały masowe groby w Katyniu, używał swoich wpływów w kręgach m.in. Komunistycznej Partii Polski, aby dyskredytować wszystkich, którzy winą za zbrodnię obciążali Sowietów. Zarubin został zdekonspirowany i wydalony z USA. Wrócił do ZSRR jako wykładowca szkoły szpiegów. Był wielokrotnie odznaczany m.in. Orderem Lenina, Orderem Czerwonej Gwiazdy i Orderem Czerwonego Sztandaru.
Awanse spotykały wszystkich innych uczestników zbrodni. Szef grupy oprawców - Iwan Stelmach (kierował egzekucją na miejscu) został później szefem więziennictwa w okręgu smoleńskim. Piotr Karpowicz Soprunienko - który współplanował organizację zbrodni - awansował na dyrektora w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
2010-04-26