Arcybiskup oskarżony o popieranie banderowców poskarżył się prokuratorowi

Poniżej tekst z rzeszowskich "Nowin". Dorota Wilk

Szokujące jest postępowanie przemyskiego prokuratora, który pomimo rozdziału państwa od Kościoła z urzędu chce wyjaśniać tę sprawę, choć wielokrotnie prokuratura przymykała oko na wybryki nacjonalistów ukraińskich.

Prokuratura Rejonowa prowadzi dochodzenie w sprawie pomówienia arcybiskupa Jana Martyniaka. Doniesienie złożył sam metropolita, po tym jak zarzucono mu popieranie banderowców.

Chodzi o transparent, który pojawił się na przejściu granicznym w Medyce w sierpniu w związku z rajdem rowerowym "Śladami Stepana Bandery”.

Przypomnijmy, że młodzi kolarze zza wschodniej granicy chcieli w Polsce odwiedzić miejsca związane z działalnością ukraińskiego nacjonalisty. To wywołało protesty w naszym kraju.

To jest cytat

Grupa osób, w tym Młodzież Wszechpolska, protestowała przeciw wjazdowi rajdu do Polski. Na jednym z transparentów znalazł się napis: "Do środowisk banderowskich w Polsce zalicza się: arcybiskupa Jana Martyniaka”.

- To cytat znanego autora książek o nacjonalizmie ukraińskim Wiktora Poliszczuka - wyjaśnia Stanisław Żółkiewicz, prezes Stowarzyszenia Obrońców Pamięci Orląt Przemyskich, który uczestniczył w proteście.

Zgadza się z przypisaniem arcybiskupowi poparcia dla działań ukraińskich nacjonalistów.

- Często uczestnicy w uroczystościach na grobach banderowców. UPA nadal w Polsce jest gloryfikowana – dodaje.

Chociaż sprawa o pomówienie ścigana jest głównie z oskarżenia prywatnego, prokuratura w wyjątkowych sytuacjach może wszcząć ją z urzędu. I tak też zrobiła przemyska.

- Doszliśmy do wniosku, że mieszanie osoby duchownej, która cieszy się dużym autorytetem i szacunkiem, w rozgrywki polityczne jest bulwersujące - mówi Marek Ochyra, szef Prokuratury Rejonowej w Przemyślu.

Nie wie, jak sprawa się zakończy i czy komukolwiek będą przedstawione zarzuty. - Po prostu na tym etapie dochodzenie za wcześnie na tego typu wnioski - wyjaśnia. Na razie policja przesłuchuje świadków.

Komentarz:

Widać więc jakie „wpływy i układy ma w Przemyślu Martyniak” i kto się go boi !