3629
3199
3199
Henryk Holland
Henryk Holland
Fot. ARCHIWUM IPN Henryk Holland, Paryż, 1956 r.

Henryk Holland (ur. 8 kwietnia 1920 w Warszawie, zm. 21 grudnia 1961 tamże) – żydowski komunista, socjolog, dziennikarz, publicysta, kapitan Ludowego Wojska Polskiego, kolaborant sowiecki, stalinista, karierowicz PRL, zdrajca Polski.

Urodził się 8 kwietnia 1920 r. w Warszawie w ubogiej za­sy­mi­lo­wa­nej rodzinie żydowskiej jako najstarsze dziecko Wiktora Hollanda i Franciszki z domu Likier. Według książki Krzysztofa Persaka "Sprawa Henryka Hol­lan­da" (Warszawa, 2006 r., s. 133): "Od dwunastego do czternastego roku życia Holland należał do lewicowej sy­jo­nis­tycz­nej organizacji skautowej Ha­szo­mer Hacair, a w 1934 r. związał się z ruchem komunistycznym, wstępując do Rewolucyjnego Związku Młodzieży Szkolnej, który był przybudówką Komunistycznego Związku Młodzieży Polski. Rok później został przyjęty do antypolskiej KZMP. (…)

Od jesieni 1936 r. Holland przez pół roku pełnił funkcję łącznika pomiędzy kierownikiem Centralnej Redakcji Krajowej KPP Abramem Kaganem a redakcją znajdującego się pod wpływem tej partii jednolitofrontowego 'Dziennika Popularnego'

Po wybuchu wojny H. Hollandowi udało się przedostać na tereny okupowane przez Związek Sowiecki - do Lwowa. Tam m.in. współpracował z osławioną sowiecką gadzinówką "Czerwonym Sztandarem" i z redakcją "Młodzieży Stalinowskiej". W czerwcu 1943 r. wziął udział w pierwszym zjeździe Związku Patriotów Polskich, powołanego przez Sowietów dla przygotowywania działań na rzecz późniejszej stalinizacji Polski.

14 czerwca 1943 r. został przyjęty w stopniu porucznika do dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Od lutego 1944 r. był instruktorem w Wydziale Polityczno-Wychowawczym 2. dywizji. W listopadzie 1944 r. awansował na kapitana. W grudniu 1944 r. wstąpił do PPR. Już w kwietniu 1945 r. uzyskał pierwszy bardzo znaczący awans. Został redaktorem naczelnym tygodnika wspierającego komunistów pod nazwą "Walka Młodych" wydawanego przez Związek Walki Młodych. Kierował nim do września 1947 roku. W 1948 r. wybrano go do Rady Naczelnej i Zarządu Głównego Związku Młodzieży Polskiej. Pod koniec 1948 r. został członkiem komitetu redakcyjnego jednej z najbardziej ponurych gazet partyjnych sowietyzujących kraj - "Trybuny Wolności".

Jako wielce zaufany towarzysz został oddelegowany we wrześniu 1949 r. na najsłynniejszy stalinowski proces pokazowy - proces László Rajka na Węgrzech.

Rajk, jeden z najbardziej fanatycznych węgierskich komunistów, był przez kilka lat ministrem spraw wewnętrznych, zajadle tępiącym prozachodnich oponentów komunizmu. W partii komunistycznej cieszył się szczególnie dużą popularnością jako rodzimy Węgier i dlatego był tym bardziej znienawidzony przez dyktatorsko rządzącą Węgrami żydowską grupę kierowniczą na czele z Mátyásem Rákosim. Rajka oskarżono o "antysowiecki nacjonalizm" i "titoizm", torturami wymuszono na nim przyznanie się do rzekomych win i powieszono przed oknem celi, w której siedziała jego żona. Holland, fanatycznie nastawiony na rozprawę z "nacjonalistami", z tym większą lubością relacjonował dla Polskiego Radia przebieg procesu węgierskiego "nacjonalistycznego odchyleńca".

Był to jeden z najpodlejszych "wyczynów" w jego życiu. Warto dodać, że Holland wziął bardzo czynny udział w propagandowej kampanii przeciw "odchyleniu prawicowonacjonalistycznemu" w Polsce. Z furią atakował Gomułkę.

W roku akademickim 1946/1947 Holland rozpoczął studia filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim, łącząc je z karierą partyjną, pełną oddania stalinowskiej ideologii.

Był prawdziwie bezwzględny wobec domniemanych "wrogów ludu". Krzysztof Persak opisał, jak to pewnego razu, "kiedy Komitet Uczelniany rozpatrywał sprawę usunięcia aktywisty, który w ankiecie personalnej zataił, że jego ojciec był przedwojennym policjantem, Holland powiedział, iż ów student "jest przykładem niebezpiecznego wroga, który wkradł się w szeregi naszej partii", i zaproponował, aby organizacja partyjna powiadomiła o swojej uchwale władze bezpieczeństwa. Donosicielską propozycję Hollanda zebrani z Komitetu Uczelnianego zaakceptowali jednomyślnie. Nie wiadomo, jaki los spotkał studenta w ten sposób "poleconego" UB.
Leszek Moczulski przypomniał w swej książce "Lustracja" (Warszawa, 2001 r., s. 140), że to właśnie Holland odegrał rolę w jego usunięciu z partii w 1949 roku.

Szczególnie haniebnym epizodem w życiu Hollanda był jego udział w grupie ośmiu studentów, członków PZPR, którzy wystąpili w marcu 1950 r. z brutalnym, publicznym atakiem i donosem na słynnego filozofa - profesora Władysława Tatarkiewicza. Według K. Persaka, "studenci ci wystosowali list otwarty do prof. Tatarkiewicza, protestując przeciwko rzekomemu dopuszczeniu na prowadzonym przez niego seminarium do "czysto politycznych wystąpień o charakterze wyraźnie wrogim budującej socjalizm Polsce" i tolerowaniu ich. Inicjatywa ta, niewątpliwie inspirowana przez władze partyjne, była zapewne elementem intrygi prowadzącej do odebrania profesorowi kilka miesięcy później prawa wykładania i prowadzenia zajęć.

Wśród ośmiu autorów haniebnego listu otwartego, który spowodował ostateczne usunięcie prof. W. Tatarkiewicza z uczelni, byli m.in. Henryk Holland i jego żona Irena Rybczyńska, Bronisław Baczko i Leszek Kołakowski.

Po latach nawet jeden z sygnatariuszy tego listu otwartego (donosu) Bronisław Baczko uznał zawarte w nim treści za "groźne i koszmarne bzdury". W październiku 1950 r. Holland rozpoczął studia doktoranckie w Katedrze Historii Filozofii, osławionej "kuźni kadr marksistowskich" - Instytutu Kształcenia Kadr Naukowych przy KC PZPR.

W 1953 r. publikuje swą najohydniejszą pracę, faktycznie paszkwilancki atak na niemogącego się bronić, bo nieżyjącego od 1938 r. słynnego filozofa - profesora Kazimierza Twardowskiego "Legenda o Kazimierzu Twardowskim". Zaatakował filozofię prof. Twardowskiego za rzekome "ubóstwo teoretyczne", piętnował ją jako filozofię skrajnie obskurancką, fideistyczną, klechowską". Profesora Twardowskiego nazwał "fideistą zalatującym zakrystią". Z furią atakował wszystkich tych, którzy chwalili dokonania naukowe prof. Twardowskiego przed wojną, "demaskując" ich jako rzekomych "faszystów". Według K. Persaka, "pamflet Hollanda, nawet biorąc pod uwagę ówczesne stalinowskie standardy, ze względu na wyjątkowy brutalny atak na twórcę szkoły lwowsko-warszawskiej, wzbudził w IKKN pewne kontrowersje. Autor posługiwał się wyjątkowo napastliwym językiem (...)". Doszło do tego, że w obronie totalnie niszczonego przez Hollanda dorobku zmarłego filozofa wystąpił w liście do redakcji "Myśli Filozoficznej" (tam najpierw wydrukowano paszkwil Hollanda) prof. Tadeusz Kotarbiński. Krytykując pracę Hollanda, Kotarbiński stwierdził: "Jest to elaborat bezceremonialny. Pełno w nim chwytów, używanych w niewybrednych kłótniach dla oddania uczuć lekceważenia, pogardy i szyderstwa. Pozwolono sobie pod adresem Twardowskiego na wyrażenia skrajnie obelżywe, których nie chcę przytaczać, aby ich nie wypowiadać ponownie".

Ze względu na powszechne oburzenie jadowicie paszkwilancką formą pracy Hollanda, jakie wyrażano w kręgach naukowych, nawet w dogmatycznych kręgach marksistowskich uznano za celowe pewne zdystansowanie się od pamfletu. Zrobił to komitet redakcyjny "Myśli Filozoficznej" na czele z osławionym inkwizytorem nauki prof. Adamem Schaffem. Odpowiadając na list prof. T. Kotarbińskiego, zaakcentowano poparcie "bojowego tonu krytyki", ale przyznano, że komitet redakcyjny "rzeczywiście zaniedbał w toku prac redakcyjnych usunięcia z artykułu pewnych niefortunnych, napisanych przez autora w zapale polemicznym zwrotów i wyrażeń". Co więcej, dyrekcja IKKN zdecydowała się na udzielenie Hollandowi nagany za "niewłaściwą postawę partyjną". Zdaniem K. Persaka, wymierzenie tej kary partyjnej było "spowodowane wyjątkowym oburzeniem, jakie ta publikacja wywołała w środowisku naukowym". Było to prawdziwie szokujące - paszkwil Hollanda okazał się nazbyt brutalny w stylu nawet jak na atmosferę ówczesnych stalinowskich czasów!

W 1954 r. Holland przeszedł błyskawiczną ewolucję poglądów od skrajnego dogmatyzmu do rewizjonizmu. W następnych latach, w czasie zajadłego konfliktu między frakcjami wewnątrzpartyjnymi "Żydów" (puławian) i "chamów" (natolińczyków) przyłączył się oczywiście do frakcji puławian. Przyjaźnił się z czołowymi przywódcami puławian, m.in. z L. Kasmanem, A. Starewiczem, A. Alsterem, J. Finkelszteinem, R. Zambrowskim.

12 listopada 1961 r. doszło do spotkania H. Hollanda z korespondentem francuskiego "Le Monde" Jeanem Wetzem i jego żoną. Zapoczątkowało ono ciąg wydarzeń, który doprowadził do tragicznej śmierci H. Hollanda. Podczas spotkania, które odbyło się w mieszkaniu Wetzów, Holland ujawnił zasłyszane od jednego z działaczy partyjnych rewelacje Nikity Siergiejewicza Chruszczowa o okolicznościach śmierci Stalina i obalenia Berii. Holland popełnił ogromną nieostrożność, ponieważ mieszkanie Wetzów, w którym odbywała się rozmowa, było dobrze "zabezpieczone radiofonicznie" z pomocą podsłuchu urządzonego przez MSW. Po ogłoszeniu przez Wetza w "Le Monde" rewelacji zasłyszanych od Hollanda, Władysław Gomułka wpadł w straszliwą irytację, podsycaną przez sugestie moczarowców nieznoszących puławian. Gomułkę rozwścieczyła groźba zarzutów z Moskwy, że z Polski wyciekają na Zachód komunistyczne tajemnice, takie jak wspomniane zwierzenia Chruszczowa na XXII Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego o okolicznościach obalenia Berii. W rezultacie śledztwa podjętego przez MSW 19 grudnia 1961 r. aresztowano Hollanda. Holland nie ukrywał faktów i złożył obszerne zeznanie. Nie spodziewał się sankcji prokuratorskiej, myślał, że może go spotkać tylko kara partyjna za niedyskrecję. Tym bardziej wstrząsnęła nim wiadomość, że może grozić mu co najmniej 5 lat więzienia na podstawie drakońskiego dekretu o stanie wojennym. W takich warunkach doszło 21 grudnia 1961 r. do samobójczego skoku Hollanda z okna jego mieszkania podczas rewizji prowadzonej przez jego dawnych przyjaciół z SB.

Badacz IPN Krzysztof Persak wskazał na złożone przyczyny samobójstwa Hollanda. W opinii Persaka: "Niewykluczone, że Holland poczuł się w pewnym sensie zdradzony przez kierownictwo partii, za której lojalnego członka nadal się uważał. Jego zachowanie w śledztwie było przejawem dyscypliny partyjnej, a mimo to został wydany w ręce aparatu bezpieczeństwa. Zapewne takie potraktowanie boleśnie ubodło też jego ambicję. Był egocentrykiem, zdaje się, ze skłonnością do narcyzmu. To, że z nim, starym komunistą i znanym publicystą partyjnym, postąpiono jak ze zwykłym obywatelem, musiało godzić w jego wysokie poczucie własnej wartości.
Aresztowanie i zarzut z art. 7 Małego Kodeksu Karnego oznaczały cios w plany życiowe Hollanda, który w 1962 r. miał wyjechać na atrakcyjne 6-miesięczne stypendium Fundacji Forda. Wszystko to miało teraz zostać przekreślone. Do tego doszła trudna sytuacja osobista po rozwodzie z I. Rybczyńską, poczucie osamotnienia i nasilenie choroby nerek".

Później propaganda KOR wylansowała go na tzw. ofiarę PRL-u wykorzystując to w swojej zabawie w tzw. opozycję demokratyczną PRL!



Jego żoną była - Irena Rybczyńska-Holland

(ur. 20 kwietnia 1925 w Łucku) - dziennikarka i publicystka. Jej pierwszym mężem był Henryk Holland (z którym ma dwie córki: Agnieszkę Holland i Magdalenę Łazarkiewicz), drugim - Stanisław Brodzki (komunista, dziennikarz, publicysta).


Jego córka to - Agnieszka Holland

Henryk Holland

(ur. 28 listopada 1948 w Warszawie) – żydowska reżyser filmowa i teatralna, scenarzystka filmowa, karierowiczka PRL, celebrytka „różowego salonu”.

Córka Henryka Hollanda (działacza PZPR) i Ireny Rybczyńskiej, siostra Magdaleny Łazarkiewicz. Absolwentka Liceum im. Stefana Batorego w Warszawie. W wypowiedziach, działaniach i twórczości Agnieszki Holland widać wyraźną niechęć do religii, a w szczególności do Kościoła katolickiego. W swych wypowiedziach wielokrotnie atakowała katolicyzm, szczególnie mocno krytykując “polski katolicyzm”, twierdziła, że “polska literatura (…) zawsze grzeszyła (…) katolicko-patriotyczną sztywnością”. Wyznała też: “Nie mam specjalnych sympatii ani dla katolicyzmu, ani dla Kościoła, ani tym bardziej dla kleru”. W 2006 r. demonstracyjnie dała szczególny wyraz swej wrogości do Kościoła poprzez sfotografowanie się w koszulce z napisem “Nie chodzę do kościoła”.

Należała do osób najaktywniej atakujących słynny film Mela Gibsona “Pasja” za rzekomy antysemityzm.. Miała znaczący wpływ w nagonce na świetne dzieło Mela Gibsona "Pasja", zorganizowanej przez ks. Adama Bonieckiego i "Tygodnik Powszechny". W czasie pseudo-dyskusji po premierze, do której dopuszczono tylko zajadłych krytykantów, Holland nazwała Jezusa Chrystusa "krwawym pulpetem", co później starano się zatuszować.

Wraz z innymi tzw. autorytetami moralnymi, w tym m.in. z Bogumiłą Berdychowską, Henrykiem Wujcem" i Sewerynem Blumsztajnem, pod patronatem KUN [Kongresu Ukraińskich Nacjonalistów] wzięła udział w nagonce na pomnik ku czci Polaków pomordowanych przez UPA, który miał stanąć w Warszawie. Pomnika tego w stolicy Polski nie ma do dnia dzisiejszego.

Antykatolickie fobie Agnieszki Holland znalazły bardzo wyraźne odzwierciedlenie w jej twórczości filmowej.

Skrajna tropicielka rzekomego tzw “polskiego antysemityzmu” znana jest z równoczesnego ciągłego nagłaśniania skrajnie negatywnych uogólnień na temat Polski i Polaków.

Upowszechniając w swych wywiadach skrajnie uczerniony obraz Polski i Polaków, Holland dziwnie zapomina, że została wylansowana najpierw w Polsce [w dużej mierze przez układy ojca ale nie tylko] i właśnie tym tak atakowanym przez nią Polakom zawdzięcza swe pierwsze docenienie, zanim została zauważona w świecie.

Tak naprawdę wypłynęła w Polsce dzięki układom ojca, czołowego stalinisty w Polsce a później była regularnie nominowana do wszystkich możliwych konkursów z różnymi efektami ale nigdy nie udało się jej zdobyć najważniejszej czyli …Oskara, co doprowadza ja ataków furii i zazdrości.


Jego zięć to - Laco Adamík

właśc. Ladislav Adamík (ur. 25 grudnia 1942 w miejscowości Mala Hradna) – słowacki reżyser teatralny, filmowy i operowy. Były mąż reżyserki Agnieszki Holland i ojciec Katarzyny Adamik.


Jego wnuczka to - Katarzyna Adamik

znana jako Kasia Adamik (ur. 28 grudnia 1972 w Warszawie) - lesbijka i działaczka feministyczna.


Jego druga córka to - Magdalena Łazarkiewicz

z domu Holland (ur. 6 czerwca 1954 w Warszawie) – reżyserka i scenarzystka, skandalistka, karierowiczka PRL.

Przed laty napisała na zamówienie niemieckiego (!) producenta Arthura Braunera scenariusz filmu "Pogrom", opartego na wydarzeniach zbrodni kieleckiej z 4 lipca 1946 roku. Oczywiście scenariusz ten był jak najdalszy od przypomnienia roli faktycznych NKWD-owskich i ubeckich sprawców tej komunistycznej zbrodni. Znana jest również z szukania komercyjnego rozgłosu za wszelką cenę. Słynny był kiedyś jej pomysł na promocję jednego ze swych filmów za pomocą nagłośnienia w ramach reklamy krótkiego fragmentu, nacechowanego ordynarną, obsceniczną erotyką. Kilka stacji telewizyjnych, skądinąd dalekich od prawicy, odrzuciło wymyśloną przez M. Łazarkiewicz reklamę, uznając ja za pornograficzną i wyzutą z wszelkiego gustu.


Jego drugi zięć to - Piotr Antoni Łazarkiewicz

(ur. 13 marca 1954 w Cieplicach Śląskich, zm. 20 czerwca 2008 w Warszawie) − reżyser, scenarzysta, aktor oraz producent filmowy, karierowicz-celebryta.

W 1995 r. z werwą dołączył się do nagonki na program W. Cejrowskiego "WC Kwadrans", w sposób szczególnie agresywny oskarżając go o krzewienie ideologii faszystowskiej. Jako członek Rady Nadzorczej Telewizji Polskiej SA Łazarkiewicz skierował 10 marca 1995 r. do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji donos: "Wojciech Cejrowski lży i wyśmiewa ludzi o innych niż on poglądach Atak Piotra Łazarkiewicza na Wojciecha Cejrowskiego został wsparty przez wystosowany również do KRRiT list-donos, jego syna Antoniego Łazarkiewicza wraz z 60 podpisami uczniów i nauczycieli liceum, do którego uczęszczał.

Cejrowski zareagował na napaść P. Łazarkiewicza skierowaniem sprawy do sądu. W pierwszej instancji Łazarkiewicz został skazany wyrokiem nakazującym mu przeproszenie Cejrowskiego za "obraźliwe słowa i nieprawdziwe zarzuty".

Podobnie jak żona i szwagierka Łazarkiewicz również starał się maksymalnie demaskować rzekomy "polski antysemityzm" oraz "wyróżnił się" również gwałtownym wystąpieniem podczas tzw. Marszu Równości


Jego wnuk to - Antoni Łazarkiewicz

(również jako Antoni Gross-Łazarkiewicz) (ur. 12 marca 1980 w Warszawie) – kompozytor i aktor z rodu Holland-Łazarkiewicz.
W 1995 roku wsparł atak swojego ojca - Piotra Łazarkiewicza na Wojciecha Cejrowskiego przez wystosowanie do KRRiT specjalnego listu- donosu wraz z 60 podpisami uczniów i nauczycieli liceum, do którego uczęszczał którzy „chcieli usunąć” z telewizji program „WC Kwadrans” - Wojciecha Cejrowskiego.
Skomponował muzykę do filmu swojej ciotki Agnieszki Holland „W ciemności” ale Oskara też nie dostał, chociaż ciotka obiecała ...!