O sprawach Opolszczyzny. Czyżby nowy Kulturkampf?
Nie spodziewałem się, że nadejdzie taki czas, w którym partia postkomunistyczna będzie opowiadać się za narodowym godłem, a postsolidarnościowa przeciw niemu.
A tak właśnie stało się ostatnio w sejmiku województwa opolskiego, w którym radni Platformy Obywatelskiej blokują pomysł kolegów z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, by jednej z sal nadać nazwę „piastowskiego orła”, o czym poinformowała „Rzeczpospolita”.
„Żaden inny symbol ani postać historyczna związana ze Śląskiem Opolskim nie zawiera w sobie tyle obiektywnego uniwersalizmu akceptowanego przez wielokulturową społeczność regionu opolskiego jak symbol Orła Białego” - napisali działacze SLD w uzasadnieniu projektu uchwały.
Ta propozycja wywołała burzliwą dyskusję o granicach poprawności politycznej na Opolszczyźnie, na której mieszka ponad 106 tysięcy obywateli Polski narodowości niemieckiej.
„- Nie chcemy napięć w regionie” - tłumaczył w rozmowie z „Rz” postawę swojego klubu przewodniczący sejmiku Bogusław Wierdak (PO).
Radny SLD Andrzej Mazur powiedział gazecie, że od ponad roku próbuje przeforsować pomysł z orłem, ale Platforma robi wszystko, by przeszkodzić, co jest jego zdaniem „tak śmieszne, że aż żałosne”.
„- Projekt SLD zostanie odrzucony, z pewnością nie będzie takiej nazwy” - stwierdził Leszek Korzeniowski, poseł PO i szef partii w regionie, który pomysł Sojuszu traktuje jako polityczną hucpę. Według niego „trzeba na tę sprawę patrzeć szerzej”.
Pomysł Sojuszu zyskał natomiast poparcie radnych Prawa i Sprawiedliwości.
„- Nasz klub jest jak najbardziej za Orłem Białym, bo i komu może przeszkadzać? Platforma chce być tak dalece poprawna politycznie, że zaczyna przesadzać” - powiedział na łamach „Rz” radny tej partii Damian Wyczkowski
Propozycja SLD nie podoba się posłowi Mniejszości Niemieckiej Ryszardowi Galli.
„- Opolszczyzna jest specyficznym regionem, trzeba o tym pamiętać i unikać prowokacji. Nazwa powinna nawiązywać do regionu, a nie narodu” - skomentował Galla w rozmowie z gazetą.
A radny sejmiku i szef Mniejszości Niemieckiej Norbert Rasch przyznał, że w tej sprawie odbyło się spotkanie koalicyjne z Platformą.
„- Jesteśmy wdzięczni PO, że chce uszanować wielokulturowość także w polityce” - podsumował je w „Rzeczypospolitej”, która przypomniała, że opolskie to wyjątkowe województwo, w którym aż w 22 gminach językiem pomocniczym jest niemiecki (jego naukę finansuje Ministerstwo Edukacji Narodowej), wiele miejscowości ma dwujęzyczne nazwy, a w urzędzie marszałkowskim pracuje dużo Niemców.
Czy to jest jednak wystarczający powód, aby rezygnować z neutralnej przecież politycznie nazwy sali? Gdyby chciano uczynić jej patronem osobę lub organizację, która zapisała się w historii negatywnym stosunkiem do Niemców, byłby problem. Ale skoro część radnych z przeciwnych sobie pod względem politycznym obozów chce się odwołać do jednego z najpiękniejszych symboli Rzeczypospolitej (podniesionego w Konstytucji do rangi godła narodowego), wszelkie protesty, a już zwłaszcza mówienie o prowokacji, są wysoce niestosowne.