wtorek, 12 października 2010
W sobotę, w wileńskim Ratuszu na Starym Mieście, odbyła się konferencja, poświęcona „90. rocznicy podpisania i złamania Umowy Suwalskiej” („Kurier Wileński” już pisał o niej w artykule „Rewanżyzm rangi państwowej” w numerze z dnia 8 października br.).
Zgodnie z zapowiedzią organizatorów, wystąpili: profesor Antanas Tyla, europarlamentarzysta profesor Vytautas Landsbergis, poseł na Sejm RL Gintaras Songaila oraz prezes Stowarzyszenia „Vilnija”, współpracownik Ministerstwa Oświaty RL dr Kazimieras Garšva.
Jako organizatorów konferencji bardzo blisko powiązana z „Vilniją” „Voruta” wymienia Ministerstwo Ochrony Kraju RL, Ministerstwo Oświaty RL, Ministerstwo Kultury RL, Samorząd miasta Wilna, „Sąjūdis” Litwy i Stowarzyszenie „Vilnija”. Jak już informował „Kurier” w artykule „Rewanżyzm rangi państwowej”, wszystkie trzy ministerstwa się od konferencji odżegnały — za organizatorów zatem uznać należy „Sąjūdis”, „Vilniję” i Samorząd miasta Wilna, w którym rządzą obecnie konserwatyści.
Sama konferencja w minimalnym stopniu dotyczyła Umowy Suwalskiej, o której mówiono, że została przez Polskę złamana — większość czasu poświęcono tzw. „okupacji” Wileńszczyzny przez Polskę w latach 1920-1939, co też zapowiadał plakat przed wejściem do sali głównej w Ratuszu, która pękała w szwach od ludzi w różnym wieku, wśród których sporą część stanowiła młodzież. Po drodze do sali mogli też obejrzeć wystawę poświęconą bitwie pod Szyrwintami i Giedrojciami.
Najpierw profesor Antanas Tyla przeczytał referat „Zagarnięcie Wileńszczyzny przy złamaniu Umowy Suwalskiej”, w którym pokrótce opisał ogłoszenie przez Litwę niepodległości i problemy z jej utrzymaniem, skupiając się na polskiej agresji i pomijając kwestię współpracy litewskobolszewickiej, o której na konferencji nie padło ani jedno słowo.
Następnie europarlamentarzysta Vytautas Landsbergis odczytał referat pt. „Wielki błąd Józefa Piłsudskiego”, w którym powtórzył po raz kolejny tezę, że „Polska uzyskała niewiele i na krótko, a straciła przyjaciela”, winą, za co obarczył „chorą osobowość Józefa Piłsudskiego”, który „raz przedstawiał się jako Litwin, a raz jako »tutejszy« ”.
Po nestorze „Sąjūdisu” wystąpił prezes Stowarzyszenia „Vilnija”, współpracownik Ministerstwa Oświaty dr Kazimieras Garšva (który jeszcze przed rozpoczęciem konferencji rzucił się na naszego fotoreportera Mariana Paluszkiewicza z wyzwiskami i intencją uniemożliwienia wykonywania mu swojej pracy) z referatem o tytule „Skutki okupacji Wileńszczyzny”, w którym między innymi skupił się na krytyce „Kuriera Wileńskiego” oraz Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i zapoznał publiczność z tym, jak w międzywojniu przekręcano litewskie nazwiska, wspominając przy tym, że w Polsce jest to nadal praktykowane.
Jako ostatni prelegent wystąpił poseł na Sejm RL z ramienia partii konserwatystów Gintaras Songaila z odczytem „Przyszłość Litwy i Polski — czy możliwe jest zaufanie?”. Wymienił drażliwe kwestie w stosunkach między państwami, wspomniał o „najlepszej na świecie sytuacji szkolnictwa mniejszości polskiej” i poskarżył się na nazywanie „polskimi” szkół mniejszości polskiej, które Litwa utrzymuje „kosztem nieproporcjonalnym do możliwości państwa”. Wszyscy prelegenci głosili tezę, iż tylko uznanie przez Polskę faktu okupacji Wileńszczyzny i złamania Umowy Suwalskiej może uzdrowić stosunki między dwoma państwami, a od dawna oczekiwaną normalizację złośliwie sabotuje Akcja Wyborcza Polaków na Litwie.
Następnie dyrektor Gimnazjum Tysiąclecia Litwy w Solecznikach, Vidmantas Žilius, zaprosił na scenę trzy zwyciężczynie konkursu na wypracowanie na temat „Skutki polskiej okupacji dla Litwy Wschodniej”, zorganizowanego wśród uczniów Gimnazjum: Erykę Kwiatkowską, Krystynę Mackiewicz i laureatkę pierwszego miejsca, Katarzynę Andruszkiewicz, która przeczytała swoje wypracowanie zebranym. Laureatki zostały nagrodzone upominkami, ufundowanymi przez Stowarzyszenie „Vilnija”. Konferencję zakończył występ chóru męskiego świetlicy oficerskiej garnizonu wileńskiego „Aidas”, który wykonał utwory na temat walki o Wilno.
Komentarz Kuriera:
Już walczą i dzieci.
Nietrudno się domyślić z niemal nieustającej krytyki Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, że konferencja zorganizowana została jako, między innymi, przyczynek do zbliżających się wyborów samorządowych. Jednak dziwi i zniesmacza fakt, iż do walki politycznej wciągnięte zostały dzieci. Dzieci, jak się można by domyślać z nazwisk, pochodzące z polskich rodzin. Organizatorzy konferencji pokazali społeczeństwu swoje postępy w „likwidowaniu skutków okupacji”, natomiast skutkami „likwidowania skutków” stały się dziewczęta z Gimnazjum Tysiąclecia Litwy. Jak po takim występie będą się układały ich relacje z rodziną? Jak będą się czuły w swoich okolicach, zamieszkiwanych w większości przez „wynarodowionych Litwinów”, na jakie stosunki z nimi mogą liczyć? Organizatorzy konferencji w imię obłędnych etnocentrycznych teorii wciągnęli do walki politycznej dzieci, by te w stylu godnym Pawlika Morozowa walczyły o „niszczenie skutków okupacji”. Tak, jak obrzydliwa była działalność Hitlerjugend i Komsomołu, jak obrzydliwe jest używanie w lokalnych afrykańskich wojnach uzbrojonych w kałasznikowy jedenastolatków o pustych spojrzeniach — równie obrzydliwe jest to, co zrobili organizatorzy konferencji.
za: Kurier Wileński