Europarlament przyjął rezolucję wzywającą do szybkiego stowarzyszenia Ukrainy z Unią Europejską. Deputowani z PO i PSL nie poparli jednak poprawki potępiającej neo-banderowców, za to wyrazili troskę o tolerancję dla mniejszości seksualnych nad Dnieprem.
Rezolucja „wyraża nieustające poparcie dla europejskich aspiracji narodu ukraińskiego; ubolewa, że ostatnie wybory parlamentarne nie okazały się krokiem naprzód w umacnianiu wiarygodności Ukrainy w tym względzie; podkreśla, że UE nadal jest zdecydowana współpracować z Ukrainą, w tym ze społeczeństwem obywatelskim (organizacje pozarządowe, związki wyznaniowe itd.), aby usprawnić instytucje demokratyczne, umocnić praworządność, zapewnić wolność mediów i kontynuować zasadnicze reformy gospodarcze”, a także „potwierdza zaangażowanie UE na rzecz dalszego rozwoju stosunków z Ukrainą dzięki podpisaniu układu o stowarzyszeniu, gdy tylko władze Ukrainy wykażą się zdecydowanym działaniem i namacalnymi postępami, do czego wezwano powyżej, być może do czasu szczytu partnerstwa wschodniego, który odbędzie się w Wilnie w listopadzie 2013 r.; zauważa, że postępy na drodze ku stowarzyszeniu politycznemu i integracji gospodarczej zależą od rzeczywistego zaangażowania Ukrainy w sprawę przestrzegania zasad demokracji, praworządności, niezawisłości sądownictwa i wolności mediów”.
Monitorujący projekt poseł Paweł Zalewski tłumaczył jednak: - Jednocześnie wstrzymaliśmy się przy głosowaniu nad poprawką potępiającą partię SWOBODA. Z wielkimi obawami obserwujemy wzrost nastrojów nacjonalistycznych i ksenofobicznych na Ukrainie (...) To szkodzi aspiracjom ukraińskim do integracji z Unią Europejską. Jednocześnie partia Swoboda głosi program wejścia do UE (…) - zaznaczył europoseł PO. Fakt, że neo-banderowcy głoszą kult antypolskiego ludobójstwa musi więc ustąpić eurokratycznej ideologii. Ta zaś zamiast potępiać szowinizm – woli nad Dnieprem wspierać wojujących pederastów. Parlament Europejski w tej samej deklaracji bowiem „wzywa Radę Najwyższą do odrzucenia projektu ustawy nr 8711, przyjętego w pierwszym czytaniu w październiku, który ogranicza wolność wypowiedzi w odniesieniu do orientacji seksualnej i tożsamości płciowej; wskazuje, że ustawa ta stanowi wyraźne naruszenie europejskiej konwencji praw człowieka i Międzynarodowego paktu praw obywatelskich i politycznych, które zostały ratyfikowane przez parlament Ukrainy”.
Hipokryzja brukselskich „chadeków” z Platformy i PSL byłaby śmieszna, gdyby nie była potencjalnie groźna. Oto bowiem fałszywi przyjaciele Ukrainy z jednej strony wciągają ten kraj w podległość ekonomiczną wobec UE, chcą nieskrępowanego demoralizowania ukraińskiego społeczeństwa przez zboczeńców a przy tym przymykają oczy na antypolskie deklaracje i ekscesy. Że jest to polityka jednocześnie anty-ukraińska i anty-polska – tłumaczyć chyba nie trzeba.
Konrad Rękas