303
303
Zdzisław Raczkowski
Zdzisław Raczkowski

Ma 55 lat. Urodził się w Sanoku, pięknym bieszczadzkim mieście, które otoczone jest lasami i tchórzliwymi wilkami. Trudno jednak go tam zastać ponieważ osób poszkodowanych przez niekompetentnych sędziów jest w Polsce setki tysięcy, tak więc bezustannie jeździ interwencyjnie od sądu do sądu, od miasta do miasta po całej Polsce.

Jest żonaty, ma dwie córki w wieku 18 i 21 lat, które oczywiście od szkoły podstawowej aż do studiów (starsza studiuje na dwóch kierunkach jednocześnie) zawsze" były i są prymuskami :-) Jest absolwentem renomowanej Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, gdzie uczy się myśleć, a nie oszukiwać historycznie jak na studiach prawniczych. Posiada tytuł mgr inż. technologa materiałoznawcy. Jego dyplom na pewno nie jest "zakupiony rodzinnie", jak niektóre dyplomy "togowców".

W przeciwieństwie do prawników cieszy się zaufaniem społeczeństwa -aktualnie jest w zarządzie rady dzielnicowej w Sanoku Prowadzi poczytny portal, jego teksty czytane są w prawie 100 krajów świata, a liczba otwarć stron dochodzi do 2 mln miesięcznie. To wszystko bez wątpienia wymaga większej wiedzy i umiejętności niż bycie urzędnikiem sądowym, który swą funkcję sprawuje zresztą bez żadnej odpowiedzialności. Logiczne - jaki sędzia, czy prokurator potrafiłby prowadzić firmę, czy czasopismo internetowe? Za to Raczkowski nie ma żadnych problemów z pisaniem pism sądowych, ale w przeciwieństwie do wielu prawników może z racji wiedzy i doświadczenia życiowego wykonywać analizy dokumentów czym tylko togowcy mogą się jedynie chwalić ponieważ w żadnych aktach jakiekolwiek analizy nie są udokumentowane. Dziesięcioletnie wzmaganie się ze stronniczością, niesprawiedliwością, a wręcz skorumpowanymi prokuratorami i sędziami w różnych sprawach to ogromny wysiłek w walce - jaką prowadzi z wymiarem (nie)sprawiedliwości. Lata praktyki dały mu więcej wiedzy i doświadczenia niż posiada niejeden prawnik.

Raczkowski pochodzi z polskiej rzemieślniczej rodziny, która przeżyła stalinowskie prześladowania z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej. Swoją działalność zaczął od 1982r i prowadził przez 20 lat, przeżył zmiany ustrojowe, tak więc żadne trudności i pozaproceduralne naciski władzy nie są w stanie go złamać. Wielokrotnie na wniosek prokuratorów kasowano jego strony, wysyłano wirusy i programy szpiegujące, włamywano się na jego serwer i niszczono jego dorobek ( za te przerwy przeprasza stałych swoich sympatycznych czytelników). Otrzymuje najróżniejsze listy najczęściej z prośbą o pomoc lub poradę. Zdarzają się też listy z pogróżkami. Za ujawnienie prawdy otrzymuje niesłuszne , bezpodstawne kary od sędziów, którzy wszystko robią aby fakty ich niekompetencji nie ujrzały światła dziennego.

Ale Raczkowski, któremu internauci nadali ksywę "walczący z wilkami" na pewno nie przestraszy się... , w końcu on jest zodiakalnym lwem.

Zdzisław Raczkowski po ukończeniu studiów był nauczycielem matematyki, a od 1982r prowadził działalność gospodarczą na własny rachunek. Jak praktycznie każdy właściciel firmy, jest menadżerem, księgowym, zaopatrzeniowcem i posiada szereg dyplomów z ukończonych kursów specjalistycznych. Jest osobą niekaraną i zawsze płacił podatki, po to między innymi, żeby Państwo chroniło jego własność. Jednak skorumpowani urzędnicy państwowi, na których wynagrodzenie Raczkowski jak i inni przedsiębiorcy płacą podatki nie ponoszą żadnej odpowiedzialności, a obowiązek i etyka urzędnicza jest im obca. Tak się złożyło, zadecydował "los", że w 1997r Raczkowski uległ wypadkowi (uraz kręgosłupa). Choroba i kłopoty zdrowotne zmusiły go do pozbycia się firmy w Brzozowie. Kupiec - prawnik J. Zając okazał się zwykłym oszustem, miał znacznie większe znajomości i możliwości manipulowania urzędnikami z wymiaru (nie)sprawiedliwości, niż biznesmen Raczkowski. Okazało się, że można "kupić" firmę z wyposażeniem nic nie płacąc zgodnie z zawartą umową kupna-sprzedaży jeżeli ma się układy.

Ta nauka "prawdy" kosztowała Raczkowskiego i jego rodzinę sporo wyrzeczeń, wiele nieprzespanych nocy i sporej odporności psychicznej. Tylko wiedza i doświadczenie - akurat tego nie mogli zabrać mu skorumpowani urzędnicy (choć bardzo starali się), pozwoliła mu wyjść z kryzysu.

Tego w swej "pomroczności umysłowej" togowcy nie byli w stanie przewidzieć. Dzisiaj wie i dokumentuje na stronach czasopisma AP, że to sędziowie przede wszystkim łamią PRAWO, że sprzedają się za parę groszy, że ich poziom wiedzy ścisłej jest niejednokrotnie "mniej niż zero", że korupcja w sądach dawno przekroczyła wysokość himalajskich szczytów... Te i inne przekręty opisywane są na stronach czasopisma dla ostrzeżenia innych przedsiębiorców, oraz oszukanych przez organy (nie)spra­wiedliwości.