Henryk Wujec (ur. 25 grudnia 1940, w oficjalnych dokumentach 1 stycznia 1941w Podlesiu koło Biłgoraja) –pochodzi z rodziny chłopskiej, polityk, fizyk, działacz „opozycji” w czasach PRL, poseł na Sejm na Sejm X, I, II i III kadencji, były wiceminister rolnictwa, mąż Ludwiki Wujec
W 1970 ukończył studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, a w 1977 studia podyplomowe z zakresu technologii elektronowej na Politechnice Warszawskiej. W 1962 został członkiem Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie.
W latach 1968-1978 był zatrudniony w fabryce półprzewodników "Tewa" i Unitra-Cemi, gdzie w 1975 został kierownikiem Laboratorium Badań Niezawodności. W latach 1976-1977 był współpracownikiem Komitetu Obrony Robotników zwanego również „Różowym Salonem”, następnie do 1981 członkiem Komitetu Samoobrony Społecznej KOR. Za współpracę z tą organizacją w 1978 został wyrzucony z pracy.
Od 1978 do 1981 był pracownikiem Zespołu Elektryki w Polskim Komitecie Normalizacji Miar i Jakości. Organizował i redagował podziemne czasopismo "Robotnik", znalazł się wśród założycieli Wolnych Związków Zawodowych. W 1980 wstąpił do NSZZ "Solidarność", zasiadał we władzach krajowych i mazowieckich związku. Od 13 grudnia 1981 do września 1982 był internowany, następnie do 1984 i ponownie od czerwca do września 1986 więziony. Po zwolnieniu do 1989 pracował w Centralnym Ośrodku Badawczym Normalizacji.
W latach 1987-1988 był członkiem, a od 1988 do 1990 sekretarzem Komitetu Obywatelskiego przy przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Lechu Wałęsie. W 1989 brał udział w obradach Okrągłego Stołu w zespole ds. pluralizmu związkowego, po których to otrzymał lukratywne posady o które to, jeszcze walczył jako korowiec.
W latach 1989-2001 był etatowym posłem na Sejm X, I, II i III kadencji z ramienia Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, Unii Demokratycznej, a następnie Unii Wolności. Zasiadał w Komisji Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej oraz Komisji Finansów Publicznych. Pełnił funkcje sekretarza OKP, klubów parlamentarnych UD i UW, następnie (1997-1999) wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego Unii Wolności (1997-1999).
W rządzie Jerzego Buzka (od 1999 do 2000) zajmował stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Po zakończeniu pracy w parlamencie w 2002 został był zatrudniony w Towarzystwie Inwestycji Społeczno-Ekonomicznych.
Od 2005 należał do Partii Demokratycznej, z której wystąpił w 2006. Związany z Forum Liberalnym.
Reprezentuje ideologię Gazety Wyborczej, jedynie „słuszną” obecnie w Polsce.
Aktywista forum polsko-ukraińskiego, sympatyk OUN-UPA i wielbiciel Bandery.
W dn.03.08.09 w programie TVN-24 w brutalny sposób zaatakował ks.Isakowicza-Zaleskiego przyrównując go do Gomółki a z drugiej strony stanął w obronie Stepana Bandery, przywódcy faszystów ukraińskich odpowiedzialnego za ludobójstwo Polaków przez OUN –UPA na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Oberwało się też środowiskom kresowym a sam Wujec stwierdził że był osobiście w Porycku i widział tam jeden krzyż to po co ta cała wrzawa a najlepiej to by, było aby Polacy przeprosili Ukraińców za to że Ukraińcy mordowali Polaków.
Ciekawie o Wujcu pisze też Stanisław Michalkiewicz.
Biłgorajski chłop opętany przez Żydów – Stanisław Michalkiewicz
Pisząc o Władysławie Machejku Stefan Kisielewski nazwał go „chłopem opętanym przez komunistów”. Lista opętanych na Władysławie Machejku oczywiście się nie kończy. Kolejnym przykładem opętanego chłopa jest Henryk Wujec, mąż pani Ludwiki Okrętówny, córki zasłużonego ubeka Zygmunta, a tak naprawdę – Nachamiasza Okręta. Różnica między Henrykiem Wujcem i Władysławem Machejkiem polega na tym, że Władysław Machejek został opętany przez komunistów, podczas gdy biłgorajski chłop Henryk Wujec – przez Żydów, którzy bywają komunistami albo nieprzejednanymi antykomunistami – w zależności od mądrości etapu. Czy jednak są akurat komunistami, czy „lewicą laicką” – tak czy owak tworzą tzw. warszawski Salon, w którym co prawda nie ma podłogi, ale za to są fumy oraz koneksje i fortuny – te ostatnie – prawdziwe. Najwyraźniej „Salon”, a zwłaszcza – jego możliwości, musiały biłgorajskiemu chłopu zaimponować do tego stopnia, że za swój punkt honoru uznał akomodowanie się do wszystkich wyznaczanych przezeń „mądrości etapu”. Dlatego – jak pamiętam – Henryk Wujec w KOR-rze ofiarnie biegał za chłopaka do roboty, którą wyznaczali mu starsi i mądrzejsi. I tak już zostało.
Toteż kiedy, testując naszych pozerów, zajmujących stanowiska prezydenta Rzeczypospolitej, ministra spraw wewnętrznych i ministra spraw zagranicznych, ukraińscy szowiniści wysłali dzieci „szlakiem Stefana Bandery”, Henryk Wujec w audycji emitowanej w TVN-24 3 sierpnia br, nikczemnie przypisał księdzu Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu odpowiedzialność za odrodzenie na Zachodniej Ukrainie kultu Stefana Bandery. Tymczasem ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski z renesansem tym nie ma nic wspólnego. Odpowiedzialność za to ponoszą – po pierwsze – Stany Zjednoczone, które po II wojnie światowej, z uwagi na sowieckie zagrożenie Europy Zachodniej, machnęły ręką na hitlerowskie („nazistowskie” – he, he!) koneksje OUN-UPA, podobnie jak na przeszłość Reinhardta Gehlena bo potrzebowały antysowieckich dywersantów. Trzeba przyznać, że OUN-UPA skrzętnie to wykorzystała i obecnie banderowcy są politycznymi kierownikami wszystkich ośrodków ukraińskich – również Związku Ukraińców w Polsce. Na skutek lizusostwa prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, któremu wydawało się, że właśnie za podlizywanie się Amerykanom zostanie wynagrodzony posadą sekretarza generalnego ONZ, Rzeczpospolita Polska i pozujący na polityków kabotyni w rodzaju Lecha Wałęsy, podczas tzw. „pomarańczowej rewolucji” poparli Wiktora Juszczenkę, którego nawet najbliższe polityczne zaplecze – bo w postaci małżonki – stanowią banderowcy. I to jest grono następnych odpowiedzialnych za renesans kultu Stefana Bandery nie tylko na Ukrainie – ale również w Polsce. Trzecim odpowiedzialnym jest niewątpliwie prezydent Lech Kaczyński, który w stosunkach z Ukrainą strategię plucia pod wiatr opanował do perfekcji, między innymi na skutek otaczania się coraz głupszymi doradcami (przy czym jest to tłumaczenie uprzejme).
Więc chociaż moskiewska wizyta amerykańskiego prezydenta Baracka Husejna Obamy wyjaśniła, że USA, do czasu wyjaśnienia sytuacji w Iranie, na razie żadnych dywersantów nie potrzebują, politycy ukraińscy postanowili przetestować polskich pozerów przy pomocy dzieci – jak się okazało – z powodzeniem – gdyby nie reakcja środowisk kresowych i ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, którzy ośmielili się zwrócić uwagę na tę – jak to nazwali – „prowokację”. Tymczasem to nie jest żadna „prowokacja” (bo do czego niby miała Polskę „sprowokować” jeśli nie do okazania bierności?) tylko rodzaj rozpoznania walką, jak daleko wobec Rzeczypospolitej Polskiej banderowcy mogą się dzisiaj posunąć. A ponieważ na obecnym etapie żydowskie lobby w Polsce nastawia się wobec Rzeczypospolitej na scenariusz rozbiorowy, to i chłop opętany przez Żydów, czyli Henryk Wujec, przekracza granice już nie tylko przyzwoitości, ale zwyczajnego rozsądku w podlizywaniu się banderowcom pod pretekstem tzw. „pojednania”. Józef Mackiewicz zauważył kiedyś, że Niemcy robią z Polaków bohaterów, podczas gdy Sowieci – gówno. Okazuje się, że nie tylko Sowieci. Inni też to potrafią.
Stanisław Michalkiewicz
24 godziny - tvn24. Henryk Wujec. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
24 godziny - tvn24. Henryk Wujec. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.